Masz dobry olej, ale czy masz dobry film? O tym nikt nie mówi wprost

Masz dobry olej, ale czy masz dobry film? O tym nikt nie mówi wprost
Utworzono
Zaktualizowano
Brand ManagerTomasz Pansewicz
Dodatki do silnika

Jeśli myślisz, że najważniejsze w oleju jest to, by „był i miał dobrą lepkość”, to… jesteś w połowie drogi. Bo bez niego silnik nie pojedzie, ale to film olejowy decyduje o tym, czy pojedzie długo i zdrowo. To on chroni metal przed metalem, zanim jeszcze olej zdąży się dobrze rozprowadzić. Czym właściwie jest ten film? Jak działa? I dlaczego nie wystarczy tylko wymienić olej, by czuć się bezpiecznie?

Co to właściwie jest film olejowy i dlaczego bez niego silnik długo nie pociągnie?

Zacznijmy od podstaw, które w praktyce są najczęściej pomijane. Film olejowy to cienka warstwa oleju silnikowego, która oddziela od siebie poruszające się względem siebie powierzchnie metalowe, np. tuleje cylindrowe i pierścienie tłokowe, panewki i czopy korbowe czy krzywki wałka rozrządu i popychacze zaworowe. Ta warstwa ma grubość liczonych w mikrometrach – a mimo to to ona decyduje o tym, czy elementy silnika nie będą się zbyt szybko zużywać.

Bez tego mikroskopijnego filmu metal zaczyna ocierać się o metal. Rośnie temperatura, pojawiają się tarcia suche, a potem już tylko ubytek materiału. Film olejowy powstaje automatycznie, gdy tylko w układzie zaczyna krążyć olej – ale jego jakość i trwałość nie są dane raz na zawsze. Zależą m.in. od lepkości, ciśnienia w układzie olejowym, czystości oleju, prędkości obrotowej silnika i konstrukcji powierzchni stykających się ze sobą elementów.

Jeśli więc chcesz mówić o tym, że masz silnik „w dobrej kondycji”, nie wystarczy sprawdzenie poziomu oleju. Liczy się to, czy ten olej potrafi utrzymać trwały i stabilny film – nawet w skrajnych warunkach. Dlatego tak ważna jest jakość smarowania, a nie tylko sama obecność oleju. I tutaj w grę wchodzą zarówno dobre klasy jakościowe oleju, jak i rozwiązania nowej generacji – jak ceramiczne dodatki MIHEL, które wzmacniają trwałość filmu olejowego nawet przy dużych obciążeniach.

Kiedy film olejowy działa idealnie, a kiedy zaczyna się problem?

Nie każdy moment pracy silnika sprzyja tworzeniu się pełnego filmu olejowego. Zależnie od warunków, w jakich pracuje jednostka napędowa, smarowanie może przechodzić przez różne fazy – od całkowicie hydrodynamicznego po mieszane i graniczne. Właśnie te dwa ostatnie są szczególnie niebezpieczne i mają kluczowe znaczenie np. podczas rozruchu na zimno, dynamicznych przyspieszeń lub długiej jazdy na wysokich obrotach.

W trybie hydrodynamicznym wszystko działa jak należy – powierzchnie są oddzielone pełnym, stabilnym filmem, który skutecznie redukuje tarcie. Ale kiedy prędkość obrotowa maleje albo zmienia się temperatura i ciśnienie, zaczyna dominować smarowanie mieszane, w którym część powierzchni zaczyna już mieć ze sobą kontakt. A to już realne zużycie i potencjalne ryzyko uszkodzeń. Gdy dochodzi do smarowania granicznego – czyli sytuacji, w której film olejowy przestaje istnieć – w grę wchodzi już tylko chemia powierzchni i...szczęście.

To dlatego właśnie tak istotne jest stosowanie olejów, które nie tylko mają odpowiednią lepkość w danych temperaturach, ale też są w stanie zapewnić odpowiednią przyczepność filmu do powierzchni. W praktyce – oleje wzbogacone o dodatki ceramiczne z oferty MIHEL, które wykazują lepsze właściwości adhezyjne i pozwalają na szybsze pokrycie elementów cienką, ochronną warstwą nawet przy niskim ciśnieniu i temperaturze.

Od nanometrów po mikrometry – jak grubość filmu wpływa na zużycie i trwałość elementów?

Może się wydawać, że różnice w grubości warstwy oleju rzędu kilku mikrometrów nie mają większego znaczenia. A jednak, w świecie mechaniki precyzyjnej to właśnie ta różnica decyduje o tym, czy łożysko wytrzyma 200 tysięcy kilometrów, czy rozsypie się po 30 tysiącach. Film olejowy o grubości rzędu 1–3 μm jest w stanie skutecznie oddzielać powierzchnie w trybie hydrodynamicznym – ale jego trwałość zależy już od szeregu parametrów.

Kiedy zaczyna się zużycie mechaniczne, grubość filmu spada, a jednocześnie rośnie udział tarcia granicznego – to moment, w którym zaczyna się kaskada problemów. Jeśli zaniedbasz wymianę oleju albo używasz płynów niskiej jakości, możesz mieć wrażenie, że wszystko jest „ok”, aż do momentu pierwszych problemów z panewkami czy nagłych skoków temperatury oleju. Właśnie dlatego, zamiast skupiać się wyłącznie na przebiegu czy kolorze oleju, warto zwrócić uwagę na jego zdolność do tworzenia stabilnego filmu – i to przez cały interwał serwisowy.

Co psuje film olejowy? Rzeczy, których silnik nie wybacza

Najczęściej winna jest rutyna – wymiana oleju „jak się przypomni”, dobór produktu tylko po cenie lub przeoczenie pierwszych objawów słabnącego smarowania. A to właśnie wtedy film olejowy zaczyna się rozpadać, zanim cokolwiek zauważysz. Do jego uszkodzenia może dojść na wiele sposobów: przez zbyt wysoką temperaturę pracy, rozcieńczenie paliwem (zwłaszcza w silnikach benzynowych z bezpośrednim wtryskiem), zanieczyszczenia cząstkami metalu czy sadzy, albo zwyczajnie przez utratę lepkości na skutek starzenia.

Problem w tym, że zniszczenie filmu nie daje od razu spektakularnych objawów – silnik nadal działa, ale zaczyna się zużywać szybciej, niż powinien. Po czasie odczujesz to jako spadek mocy, wzrost spalania lub pogorszenie kultury pracy. Dlatego, jeśli zależy Ci na realnej trwałości, rozważ wzbogacenie oleju o dodatki ceramiczne MIHEL, które ograniczają ryzyko zerwania filmu nawet w trudnych warunkach – np. przy sportowej jeździe, niskiej temperaturze czy dużym obciążeniu przyczepą.

Nie musisz robić nic drastycznego. Wystarczy zadbać o jakość i czystość oleju, regularnie go wymieniać i dobrać produkt zoptymalizowany pod styl jazdy – a silnik Ci to wynagrodzi. Film olejowy nie ma głosu, ale efekty jego obecności (lub braku) są słyszalne bardzo wyraźnie – niestety zwykle za późno.

author

Tomasz Pansewicz

Brand Manager